piątek, 13 lutego 2015

Drewniane serduszko... czyli wisiorek w stylu mori gyaru inspirowany Walentynkami

Walentynki to święto, które inspiruje mnie nie tylko do robienia słodyczy, ale też do rękodzieła :) To taki wyjątkowy czas, gdzie wszystko kręci się wokół motywu serduszek i koloru czerwonego. Przyznam, że bardzo lubię motyw serduszka, więc często go wykorzystuję w swoich pracach. Tym razem pokażę wam wisiorek inspirowany Walentynkami :) Myślę, że szczególnie wpadnie w oko miłośniczkom stylu mori oraz mori gyaru, ze względu na to, że jest drewniany :)
 
 
 
 
Do wykonania wisiorka użyłam dwóch drewnianych serduszek. Pierwsze, to duże, jest w naturalnym kolorze drewna z ciemnymi brzegami, a to drugie, mniejsze, jest bordowe w kropeczki ecru. Pasują do siebie idealnie :) Oba kupiłam w sklepie plastycznym. By powstał z tego wisiorek, musiałam zrobić dziurkę w tym większym serduszku. Użyłam do tego celu lutownicy oporowej, przy pomocy której wypaliłam dziurkę. Jednak można to zrobić prościej, na przykład szpiczastym pilnikiem do drewna, czy wypalić rozgrzanym nad płomieniem drucikiem. Serduszka przykleiłam do siebie za pomocą kleju Magic i zostawiłam do wyschnięcia do następnego dnia.
 
 
 
 
By wisiorek wyglądał ciekawiej, zamiast łańcuszka użyłam bordowej koronki :) Do koronki przyszyłam bordową nicią łańcuszek małych perełek. Perełki są przymocowane na białej nici, kupiłam je w pasmanterii z metra. Aby perełki się dobrze trzymały przeszywałam wolne miejsce między każdą kolejną perełką. Przez dziurkę w serduszku przełożyłam kółeczko i zawiesiłam serduszko na koronce. Na zakończeniach koronki zacisnęłam złote zaciski do wstążek i przyczepiłam z jednej strony zapinkę, a z drugiej parę złączonych ze sobą kółeczek.
 
 
 
 
Czy lubicie biżuterię z drewnianymi elementami? :)

Walentynkowy nail art... czyli serduszka na paznokciach, ale bardziej gotyckie

Skoro już jesteśmy przy serduszkach i wszelkich walentynkowych tematach, to czemu by nie zrobić walentynkowych paznokci :) Pokażę wam dziś prosty nail art, który bez problemu wykonacie sami. Ale żeby było trochę mroczniej i bardziej gotycko użyjemy czerni i czerwieni :)
 
 
 
 
Zaczynamy od pomalowania paznokci na czarno :) Gdy lakier już wyschnie, można przystąpić do malowania serduszek. Wystarczy nam do tego wykałaczka, ale jeśli macie patyczek do zdobienia paznokci z kulką też się nada :) Ja użyłam patyczka z kulką właśnie, bo łatwiej było nim malować okrągłe części serduszek. Wylewamy sporą kroplę czerwonego lakieru na papierek i patyczkiem malujemy serduszka :) Ja robiłam dwie kropki lakieru obok siebie i wyciągałam od nich linię tak, by tworzyły serduszka. I gotowe! :)
 
Czy spróbujecie namalować takie serduszka? :)

Coś słodkiego i prostego na Walentynki... czyli serduszka z wafli

Walentynki są już jutro, a wy nie macie pomysłu, co podarować ukochanej osobie? By sprawić komuś radość, nie trzeba kupować drogich prezentów, ważne by były od serca :) A takie ręcznie robione, choć najprostsze, znaczą najwięcej :) Dlatego pokażę wam pomysł na proste ciasteczka w kształcie serduszek bez pieczenia :)


 
 
Do wykonania ciastek potrzeba tylko trzech składników: wafli, czekolady i wiórków kokosowych :) Ponadto potrzebujecie deseczkę, wykrawaczkę do ciastek w kształcie serduszka i miseczkę, w której stopicie czekoladę w kąpieli wodnej :)


 
 
Ja użyłam okrągłych wafli z jagodami goji firmy Good Food, bo są w jasnoczerwonym kolorze :) Zaczynamy od wycięcia wafli za pomocą wykrawaczki. Każdy wafel trzeba położyć na deseczce i wtedy całą dłonią odcisnąć na nim serduszko z jednakową siłą z każdej strony, by wafel nie popękał gdzie indziej. Na każde ciastko użyłam po 4 wycięte serduszka, oczywiście możecie użyć więcej lub mniej, to od was zależy jak grube będą ciasteczka :)




Następnym krokiem jest stopienie czekolady w kąpieli wodnej. Ja użyłam białej czekolady :) Czekając aż się stopi, przygotowałam sobie talerzyk i wysypałam na niego wiórki kokosowe. Zanim czekolada zastygnie z powrotem mamy trochę czasu, by ją rozsmarować na wafelkach. Za pomocą noża nakładałam czekoladę na wafelek i rozprowadziłam ją do samych brzegów. Na to kładłam drugie serduszko z wafelka i znów smarowałam je czekoladą jak masłem :) Potem trzeci wafelek, i przykładamy czwarty na górę.


 
 
Następnie brzegi ciastek trzeba posmarować czekoladą przy pomocy nożyka i od razu obtaczać je w wiórkach kokosowych :) Tak przygotowane ciastka układałam na deseczce, by wafelki w środku się nie poprzesuwały. Gdy przygotujemy wszystkie ciasteczka, najlepiej wstawić je do lodówki. Wtedy czekolada stężeje. Jeśli jednak chcecie, żeby czekolada była miękka, można ją stopić z odrobiną śmietanki :)


 
 
Dzięki temu, że czekolada zastygła, takie ciasteczka można przechowywać kilka dni w puszce na ciastka, bo wafelki już nie rozmiękną. Można je też ładnie zapakować i komuś podarować :) Jeśli robicie taką przekąskę na ostatnią chwilę, możecie zamiast czekolady użyć dżemu lub jakiegoś kremu :)


 


Czy spróbujecie zrobić takie szybkie ciasteczka z wafli? :)

czwartek, 12 lutego 2015

Smacznych pączków w Tłusty Czwartek!

To już dziś - Tłusty Czwartek! :) Życzymy wam duuużo słodkich pączków!


Japoński zwyczaj na Walentynki... czyli ręcznie robione czekoladki

Nadchodzą Walentynki, więc zapewne zastanawiacie się, co możecie podarować ukochanej osobie :) W Japonii z okazji tego święta jest zwyczaj, który bardzo mi się podoba, a mianowicie podarowywanie sobie ręcznie robionych czekoladek! W końcu z prezentem można nie trafić w czyjś gust, a czekoladki zawsze się zje :) Według japońskiego przepisu używa się ciemnej czekolady i roztapia ją ze śmietanką, co daje miękkie czekoladki, które się kroi. Przypominają trochę lodowe czekoladki i szybko się topią. Dlatego postanowiłam zrobić zupełnie inne czekoladki, proste, bardziej trwałe i łatwiejsze do dostarczenia! :)
 
 
 
 
Moje walentynkowe czekoladki są z białej czekolady :)  By uzyskać kształt serduszek, można wykorzystać silikonową foremkę. Ja użyłam plastikowej foremki, która została mi po ptasim mleczku w kształcie serduszek :)
 
 
 
 
Zaczęłam od przygotowania sobie różnych posypek głównie w kolorze różowym i białym. Użyłam perełek cukrowych, różowego cukru i cukrowych motylków :) Postawiłam foremkę na deseczce, dzięki czemu będzie ją później łatwiej przenieść do lodówki. Do każdego serduszka w formie wsypałam kolorowe posypki tak, by wypełniły całe dno :)
 
 
 
 

Czas roztopić czekoladę w kąpieli wodnej :) Do większego garnuszka nalałam wody mniej więcej do połowy i wstawiłam do niego metalową miseczkę do topienia czekolady. Taka miseczka ułatwia później nalewanie czekolady, bo ma z boku taki jakby dziubek :) Połamałam czekoladę na kostki, wrzuciłam do miseczki i całość postawiłam na kuchenkę. Gdy woda się zagotowała, czekolada zaczęła się topić. Wtedy można już wyłączyć kuchenkę, aby woda przestała wrzeć :)
 
 
 
 
Gdy czekolada się rozpuściła całkowicie, nalałam ją ostrożnie do foremki tak, by wypełnić całe serduszko. Kiedy wszystkie serduszka są pełne, można postukać trochę o stół deseczką, na której stoi forma, bo dzięki temu wyjdą pęcherzyki powietrza i puste miejsca zapełnią się czekoladą :) Tak przygotowane czekoladki wstawiamy do lodówki razem z deseczką :) Powinny być gotowe za około pół godziny, ale można je potrzymać w chłodzie dłużej dla pewności.
 
 
 
 
By wydostać czekoladki z formy wystarczy nacisnąć na każde serduszko z drugiej strony :) Przez posypkę w niektórych miejscach zostały pęcherzyki powietrza, ale taki już urok własnoręcznie robionych czekoladek :) Gotowe czekoladki można ładnie zapakować, bądź podać na ładnym talerzyku na deser. Są trwałe i można je przechowywać przez długi czas :) Po przetopieniu czekolada jest trochę bardziej krucha i łatwiej topi się w palcach, przez co sprawia wrażenie delikatniejszej :)
 
 
 
 
 
 
A już niedługo post jak zrobić bardzo szybkie i łatwe ciasteczka z wafli i czekolady :)
 
 
 
 
Czy spróbujecie zrobić takie urocze czekoladki z posypką? :)

środa, 11 lutego 2015

Nail art na Tłusty Czwartek... czyli donuty na paznokciach

Pewnie już kończycie pieczenie pączków na jutro :) A skoro praca w kuchni zakończona, można pomyśleć o swoich paznokciach! :) Ale żeby zbytnio nie odbiegać tematyką od pączków, mam dla was pomysł na ozdobienie paznokci specjalnie na Tłusty Czwartek! :) Pokażę wam jak zrobić donuty na paznokciach :) Oczywiście można tak ozdobić paznokcie nie tylko od święta, ale też na co dzień, żeby zawsze mieć coś słodkiego przy sobie :) No przynajmniej do oglądania, bo zjeść się takich pączków z dziurką nie da :)
 
 
 
 
Zaczęłam od pomalowania paznokci na lawendowy kolor. Donuty powinny być brązowe, ale nie miałam takiego lakieru, więc...po prostu go zrobiłam :) Na kawałek papieru nalałam dwie duże krople lakieru w kolorze nude, na to dodałam kroplę bordowego lakieru i kroplę żółtego, po czym wymieszałam je wykałaczką :) Taka mieszanka starczyła na narysowanie kółeczek na paznokciach jednej dłoni, więc trzeba było powtórzyć mieszanie kolorów. I tak pierwsza porcja już zaczynała gęstnieć, więc lepiej rozrobić lakier dwa razy. Oczywiście jeśli macie lakier w brązowym odcieniu lub ciemny odcień koloru nude, to nie ma sensu mieszać różnych kolorów :)
 
 
 
 
Gdy pączki trochę wyschły, przyszedł czas, by je polukrować! :) Zarówno pączki jak i lukier malowałam wykałaczką, bo ma ostre zakończenie, pozwalające na większą precyzję. Do namalowania lukru użyłam białego i różowego lakieru na zmianę :) Na koniec dodałam małe błękitne kropeczki, by wyglądały jak posypka. I gotowe! :) By wzór się dłużej utrzymał, można pokryć paznokcie bezbarwnym lakierem :)
 
Czy wy też spróbujecie namalować donuty na paznokciach? :)

Słodkie seruszka... czyli walentynkowe pączki

Zbliżamy się do Tłustego Czwartku, to już jutro :) Na pewno niektórzy z was przygotują pączki własnoręcznie :) I na pewno niektórzy już myślą o zbliżających się Walentynkach! W tym roku te święta są bardzo zbliżone do siebie w czasie, zatem uznałam, że przy okazji Tłustego Czwartku można też zrobić pączki na Walentynki! :) Ale takie pączki muszą się czymś różnić od takich tradycyjnych... Mają kształt serduszek! :)
 
 
 
 
Takie urocze pączki serduszka są całkiem proste w wykonaniu :) Gdy już mamy gotowe ciasto na pączki, oddzielamy je małymi porcjami. Z każdej porcji formujemy kulkę ciasta, którą rozwałkowujemy na płaski placuszek, na około 2 - 3 cm grubości. Przy pomocy wykrawaczki do ciasteczek w kształcie serca wycinamy serduszko z ciasta i od razu wrzucamy do gorącego oleju :) Lepiej robić je pojedynczo, bo drożdżowe ciasto cały czas rośnie i jeśli wytniemy kilka serduszek na raz, zdążą urosnąć przed upieczeniem i mogą trochę zmienić kształt. Dlatego najlepiej wycinać kolejne serduszko, kiedy to poprzednie właśnie się piecze :)
 
 
 
 
Moje serduszka nie są nadziewane, ale można je nadziać za pomocą szprycki, kiedy już ostygną :) Ja postanowiłam, że po prostu posypię je cukrem pudrem i to doda im wystarczająco dużo słodyczy :) Można je też polukrować i posypać posypką.
 
 

 
 
Takie pączki domowej roboty są smaczne nawet po dwóch dniach :) Można je przechowywać na przykład w puszcze na ciastka :) Wystarczy je posypać cukrem pudrem tuż przed podaniem, bo jeśli zrobimy to wcześniej, cukier po prostu wsiąknie w pączki i nie będzie widoczny. Chyba, że polukrujemy pączki, wtedy można je przechowywać w takiej gotowej formie :) Tylko po co przechowywać takie smakołyki na później? Oczywiście po to, by podać je w Walentynki! :) Na przykład na śniadanie wraz z kubkiem kawy :)
 
 
 
 
Takie słodkie pączki serduszka wkomponują się też idealnie w walentynkowy deser dla ukochanej osoby :) Prócz pączków można przygotować też zwykłe czekoladki w kształcie serduszek, na przykład z białej czekolady. Ja użyłam foremki na lód w kształcie serduszek. Stopiłam białą czekoladę i wlałam ją do foremki :) Potem wystarczy trochę potrząsnąć formą, by bąbelki powietrza wypełniły się czekoladą. Jeśli wstawimy foremkę do lodówki, czekoladki będą gotowe już za pół godziny! :)
 
 

 
 
I na koniec znowu mała zapowiedź kolejnych postów :) Pokażę wam pomysł na ozdobne walentynkowe czekoladki i bardzo proste walentynkowe ciastka z wafli :)
 
Czy spróbujecie zrobić pączki serduszka? :)

wtorek, 10 lutego 2015

Pączki, oponki, lukier... czyli przepis na słodki Tłusty Czwartek

Tłusty Czwartek to chyba jedna z najsłodszych tradycji w tym kraju! :) Dlaczego? Bo pączki są takie kawaii! :) A przynajmniej mogą być, jeśli je trochę upiększymy :) Najlepiej smakują takie domowe, które możemy przy okazji sami udekorować! Prócz tradycyjnych pączków można zrobić też oponki, przypominające donuty :) Mi wyszły takie oto słodkości:


 
 

Czyż nie są kawaii? :) Też możecie takie zrobić :) Przygotujcie ciasto na pączki według ulubionego przepisu, a jeśli takiego nie macie, znajdziecie ich mnóstwo w internecie :) Do mojego ciasta dodałam trochę białego rumu, by były bardziej puszyste :) I wyszły tak puszyste, że trzeba było uważać, by ich nie zgnieść po wyjęciu z oleju i osuszaniu :)



 
 
Moje pączki są nadziewane domowymi powidłami śliwkowymi :) Pączki można nadziewać na dwa sposoby - napełnić je nadzieniem używając szprycki bądź włożyć nadzienie do surowego ciasta i zakleić :) Myślę, że metoda zależy od rodzaju nadzienia. Jeśli jest zbyt płynne, będzie trzeba nadziać nim pączki po upieczeniu. Moje pączki są wykonane tą drugą metodą. Surowe ciasto trzeba rozpłaszczyć na okrągły placuszek i nałożyć powidła na środek, następnie zawinąć brzegi do góry i skręcić je kilka razy, by ciasto się dobrze skleiło, a nadzienie nie wypłynęło w trakcie pieczenia pączków w oleju. Na koniec poprawiamy kształt pączka, żeby był okrągły :)
 
 
 
 
By pączki nie wyszły zbyt duże, trzeba oddzielać dość małe kawałki ciasta. Zanim uformujemy kilka pączków ciasto i tak trochę wyrośnie. Podczas pieczenia także zwiększy swoją objętość, zatem nie możemy przesadzić z wielkością pączków, bo wyjdą nam z tego giganty :) A im są mniejsze, tym bardziej kawaii! :)
 
 
 
 
Kiedy pączki ostygną, czas na dekorowanie! :) Zrobiłam zwykły lukier  cukru pudru i wody. Dodałam do niego kilka kropel czerwonego barwnika do żywności w płynie :) Takie cudo można już kupić w każdym markecie w czterech podstawowych kolorach, czyli czerwonym, niebieskim, żółtym i zielonym :) Dzięki takim barwnikom możecie stworzyć mnóstwo kolorów lukru na pączki! :) I to od was zależy, jak bardzo kolor będzie intensywny :) Pączki ułożyłam w odstępach i każdy polałam różowym lukrem :) Zanim zastygł, posypałam pączki cukrowymi perełkami w białym i różowym kolorze oraz różowymi kryształkami cukru! :) By większość lukru została na swoim miejscu, można wstawić gotowe pączki do lodówki na kilka minut, co przyspieszy tężenie lukru :)
 
 
 
 
 
Poza tradycyjnymi pączkami, możemy przygotować na Tłusty Czwartek oponki, wyglądające jak donuty :) Używamy do nich takiego samego ciasta, jak na pączki. Wystarczy, że rozwałkujemy ciasto na uprzednio podsypanym mąką blacie. Zostawiamy ciasto dość grube, na około 2 cm. By uzyskać taki okrągły kształt wystarczy użyć szklanki :) Przy jej pomocy wykrajamy okrągłe kawałki ciasta, a przy pomocy małego kieliszka do likierów wykrajamy środek, by pączek miał dziurkę :) I pieczemy oponki na oleju tak, jak zwykłe pączki, aż się zarumienią. Z okrągłych kawałków ciasta, które wycięliśmy kieliszkiem można uformować kuleczki i też je upiec :)
 
 

 
 
Do dekoracji oponek zrobiłam lukier z cukru pudru i wody i zabarwiłam go błękitnym barwnikiem :) Oczywiście lukier można dowolnie modyfikować, na przykład używając soku z cytryny zamiast wody, soku z pomarańczy, by lukier był pomarańczowy i aromatyczny, można też dodać olejki takie, jak do ciasta. Zanim mój lukier zastygł na pączkach, posypałam go posypką z drobnymi białymi i brązowymi kuleczkami :)
 
 
 
 
A na koniec taka mała zapowiedź kolejnego posta :) Jako, że zbliżają się Walentynki, pokażę wam pomysł na walentynkowe pączki i inne słodkości! :)
 
Czy wy też lubicie sami piec pączki na Tłusty Czwartek? :)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Ubrania dla gyaru i hime... Bershka, Pull&Bear, Tally Weijl i New Yorker

Odkąd zafascynował nas japoński styl hime, a później też gyaru, zaczęłyśmy rozglądać się po sklepach, czy da się u nas znaleźć ubrania w tych stylach :) Okazało się, że jest szansa, by skompletować parę uroczych ubrań :) Myślę, że łatwiej znaleźć coś dla gyaru, niż hime, ale o stylu decydują także dodatki :) Zatem nieraz starczy coś dodać do całkiem prostych rzeczy :) Przeszukałyśmy sklepy, w których była największa szansa na znalezienie czegoś z kwiatowym motywem lub wykonanego z koronki. W końcu udało nam się coś upolować w takich sklepach, jak Bershka, Pull&Bear, Tally Weijl i New Yorker :)
 
 
 
 
Na początek Bershka, jako że tam udało się znaleźć najwięcej rzeczy w stylu gyaru :) Wybaczcie jakość zdjęć i straszne cienie, zimą ciężko o dobry dzień na zdjęcia. Bluzeczka powyżej zauroczyła mnie przede wszystkim kwiatowym wzorem na łososiowym tle :) Drugą rzeczą, która dodaje jej wyjątkowego uroku jest dekolt w prześlicznym kształcie :) Rękawki sięgają za łokieć. Bluzeczka jest bardzo dopasowana i idealnie nadaje się do spódniczek noszonych w talii :)
 
 

 
 
Druga bluzeczka, również z Bershki, jest cała z koronki w odcieniu brudnego różu, lekko łososiowego. Również ma rękaw typu 3/4. Ma okrągły dekolt. Jest podszyta podszewką, która jest odcięta powyżej biustu na kształt gorsetu, zatem koronka na dekolcie, plecach i rękawkach jest prześwitująca. Bluzeczka jest bardzo dopasowana, zatem też będzie dobrze wyglądać zestawiona ze spódniczką na talię :)
 
 
 
 
Skoro już o spódniczkach na talię mowa, udało mi się znaleźć w Bershce taką właśnie białą spódniczkę :) W zasadzie jest leciutko kremowa. ma ładny rozkloszowany kształt, który wyszczupla sylwetkę. Jest wykonana z lekko elastycznego materiału. Będzie się dobrze prezentować z kolorowymi i wzorzystymi dopasowanymi bluzeczkami :)
 
 

 
 
Z myślą o wiośnie i lecie wybrałyśmy w Bershce też szorty :) Te powyżej mają uroczy motyw z drobnymi kwiatkami w kolorach różu i czerwieni z zielonymi listkami :) Nogawki szortów są poszarpane. Spodenki mają kieszenie z przodu i z tyłu :)
 


 

 
 
Te słodkie szorty mają taki sam krój, jak szorty w kwiatki powyżej :) Są w odcieniu ciemnej szarości, prawie czarne. Zdobi je motyw małych różowych serduszek, przez co szorty są naprawdę kawaii! :) Miejscami są poprzecierane. Nawet wewnątrz są podszyte paskiem białego materiału w kwiatuszki :) Myślę, że będą pasowały nie tylko do gyaru, ale też do różnych rockowych czy punkowych stylizacji :)
 



 
 
Te urocze szorty też pochodzą z Bershki :) Są wykonane z elastycznego materiału przypominającego kolorem wyblakły dżins :) Zdobi je motyw wypłowiałych różowych kwiatów. Sięgają do talii, dzięki czemu wyszczuplają sylwetkę :) Mają kieszonki z przodu i z tyłu. Dół nogawek jest wywinięty. Będą się uroczo prezentowały z krótkimi bluzeczkami do talii bądź czymś koronkowym w jasnych kolorach :)
 
 
 
 
Ta cudowna bordowa bluzeczka jest z New Yorker'a :) Moim zdaniem jest idealna do stylu gyaru! Przód jest podszyty podszewką, plecy i rękawki są z prześwitującej koronki. Rękawki mają długość 3/4. Front bluzeczki zdobi ogromna kokarda z delikatnego materiału, bodajże szyfonu. Ta kokarda właśnie nadaje bluzeczce wyjątkowego uroku :) Jest przepięknie ułożona i przyszyta w taki sposób, by jej kształt się nie zmieniał. Bluzeczka jest dopasowana, i myślę, że mimo kokardy z przodu, można ją zestawić też ze spódniczkami na talię :) Ale chyba najlepiej będzie wyglądać do spódniczek na biodra. By stworzyć styl gyaru, można ją zestawić ze spódniczką z koronki w kolorze ecru :)
 
 

 
 
Kolejna przesłodka bluzeczka - tym razem z Tally Weijl :) Jest cała wykonana z koronki, a raczej z drobnej siateczki z wyhaftowanymi wzorami :) Ma dość luźny krój, krótki rękawek i jest przejrzysta. Idealna na upalne lato :) Ma pięknie ukształtowany dół. Można ubrać pod nią kolorowy top :)
 
 


 
 
W końcu coś zarówno dla gyaru, jak i hime :) Nie wiem czy bardziej nazwać tę rzecz sukienką czy tuniką. Myślę, że bardziej pasuje tu określenie sukienka ze względu na długość :) Pochodzi ona z Pull&Bear. Materiał jest w kolorze ecru i jest bardzo delikatny. Ozdobiony jest wstawkami z koronki i pięknym haftem w trochę ciemniejszym odcieniu koloru ecru :) Rękawki sięgają za łokieć i są ozdobione przepiękną gipiurową koronką :) Sama sukienka jest bardziej w stylu hippie... Jednak można ją spiąć w talii grubym ozdobnym paskiem, na przykład brązowym, kremowym, różowym bądź bordowym i dzięki temu uzyskamy przesłodki styl gyaru bądź hime, wszystko zależy od dodatków :) Sukienka pasowałaby nawet do stylu mori :)
 
 


 
 
Co do gyaru nikt nie powiedział, że wyznawczyni tego stylu musi chodzić wyłącznie w spódniczkach :) Myślę, że powyższe spodnie z Pull&Bear także nadają się dla gyaru :) Powodem są tutaj dwie rzeczy, a mianowicie piękny bordowy kolor oraz krój sięgający do talii :) Te spodnie co prawda kojarzą mi się w jakiś sposób z czasami glam rocka, zapewne przez krój i materiał przypominający sztruks :) Ta tkanina jest jednak gładka, zamszowa, bez paseczków i elastyczna. Dzięki temu, że spodnie są aż do talii, bardzo wyszczuplają. Można je zestawić z krótkimi sweterkami czy bluzeczkami, bądź czymś lekkim, zwiewnym, na przykład jasną bluzeczką schowaną do wewnątrz spodni :) Taki ubiór wydłuży i wyszczupli sylwetkę :) Kieszonki są tylko z tyłu, z przodu spodnie są gładkie, nie mają też szlufek.
 
Czy wam też udało się upolować na wyprzedaży coś w stylu gyaru? :)