wtorek, 7 lipca 2015

Paznokcie niczym cukierki... czyli recenzja pastelowych lakierów do paznokci Essence The Gel Nail Polish

Lakiery marki Essence z serii The Gel Nail Polish kusiły nas odkąd tylko je ujrzałyśmy. Piękna kolorystyka, miłe dla oka, kolorowe buteleczki, obietnica uzyskania żelowego efektu oraz niska cena robiły swoje ;) Przy okazji promocji -40% na kosmetyki do makijażu w drogeriach Natura kilka z nich trafiło do naszego koszyka.




Zdecydowałyśmy się na trzy kolorki: 
bezbarwny - 01 Absolute Pure




delikatny, brokatowy róż - 04 Our Sweetest Day




 oraz przepiękny odcień lawendy - 21 A Whisper Of Spring




Kolorki bardzo ładnie prezentują się na paznokciach, jednak dopiero po nałożeniu dwóch warstw lakieru. Pierwsza, wysychając, tworzy niestety okropne, nieestetyczne smugi. Obiecaną przez producenta długą trwałość produktu można włożyć między bajki. Lakiery wytrzymują na paznokciach około 3 dni. Żelowego efektu nie udało nam się dopatrzeć, jednak nie winimy za to producenta, gdyż używamy tych lakierów bez stworzonych specjalnie dla nich żelowej bazy, top coatu i lampy. Podsumowując, mimo krótkiej trwałości, jak najbardziej polecamy lakiery Essence za piękne kolory, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie :)

Czy wy też lubicie kosmetyki marki Essence? :)

piątek, 3 lipca 2015

Nożyczki, różyczki, perełki... czyli słodki wisiorek na lato handmade

Dawno nie było na blogu nic o tematyce handmade. Dlatego na dziś mam dla was krótki post z moim nowym wisiorkiem z zawieszką w kształcie nożyczek :) Idealny na lato i świetnie się komponuje z pastelowymi ubraniami!
 

 
 
Najważniejszym elementem tego wisiorka są srebrne nożyczki z filigranowym zdobieniem :) Jestem całkowicie zakochana w tej zawieszce! Zawiesiłam ją na srebrnym łańcuszku, ale postanowiłam dodać jakiś akcent kolorystyczny :) Padło na różyczkę w lawendowym kolorze, bo jak wiecie, kocham pastelowe kolory i ich połączenia :) Przykleiłam ją do maleńkiej zawieszki w kształcie serduszka z napisem "hand made with love" i zawiesiłam zawieszkę trochę wyżej niż nożyczki. Na koniec dodałam też perełkę przywieszoną tak, by znajdowała się w uszku od nożyczek :) Środek nożyczek ozdobiłam małym kryształkiem :) I gotowe! Teraz to mój ulubiony wisiorek na lato!


 
 
Czy wy też lubicie wisiorki lub inną biżuterię z motywem nożyczek? :)

wtorek, 30 czerwca 2015

Pomarańczowy róż do policzków... czyli Lovely Color Mix blusher

Kosmetycznych recenzji ciąg dalszy ;) Dziś kilka słów o mineralnym różu do policzków Color Mix blusher marki Lovely, który trafił do mnie podczas promocji -49% w Rossmannie. Od dłuższego czasu kusiło mnie wypróbowanie na sobie makijażu w orzeźwiających odcieniach pomarańczy, więc róż w tym kolorze był jednym z pierwszych kosmetyków jakie wylądowały w moim koszyku podczas promocji ;) Wybór ten nie był jednak do końca trafiony.




Róż zamknięty został w niewielkim, poręcznym pudełeczku z klapką, z której napisy znikają w dosyć szybkim tempie. Sam kosmetyk podzielono na trzy odcienie w kolorach pomarańczy, których możemy używać osobno, bądź miksować je ze sobą wedle uznania. Niestety tylko najjaśniejszy z odcieni nadaje się do użytku. Pozostałe dwa, nie dość, że posiadają jakby zupełnie inną konsystencję, która uniemożliwia nałożenie ich za pomocą jakiegokolwiek narzędzia, są na dodatek całkowicie niewidoczne na skórze. 




Muszę przyznać, że czuję się tym produktem rozczarowana. Powoli rozglądam się za jakimś lepszym kosmetykiem.

Czy wy też używaliście jakichś kosmetyków marki Lovely? Opowiecie nam o swoich doświadczeniach? :)

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Makijaż brwi... czyli Eyebrow Stylist od Wibo

Po zakupowym szaleństwie w Rosmannie, podczas promocji -49% na makijaż, obiecałyśmy wam recenzje wszystkich zakupionych kosmetyków. Jako pierwszy chciałybyśmy przedstawić wam brązowy żel stylizujący do brwi Eyebrow Stylist od Wibo.




Kosmetyk nakłada się za pomocą szczoteczki przypominającej te od tuszu do rzęs, co czyni go błyskawicznym i wygodnym w użyciu. Sam żel jest koloru brązowego, z zatopionymi w nim drobnymi, złotymi drobinkami, co nadaje mu nieco metaliczny wygląd. Efekt ten nie jest jednak widoczny po nałożeniu na brwi. Stają się one za to nieco przyciemnione, dzięki czemu spojrzenie zyskuje na wyrazistości. Żel układa delikatnie włoski i rozczesuje je, jednak jeśli ktoś szuka mocnego utrwalenia na cały dzień może poczuć się nim zawiedziony. Obiecywanego przez producenta pogrubienia nie udało mi się zauważyć. Mimo to, jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Efekt, jaki można dzięki niemu uzyskać jest delikatny i naturalny, a jednocześnie różnica jest zauważalna. Jestem pewna, że zagości w mojej kosmetyczce na dłużej :)

Czy wy też używacie kosmetyków do stylizacji brwi? :)

piątek, 26 czerwca 2015

Recenzja produktów do włosów Isana... lakier do włosów, suchy szampon, pianka, olejek

Każda kobieta wie, jak wielki wpływ na naszą urodę może mieć właściwie dobrana, zadbana fryzura. Jak można się domyślić po długości naszych włosów, dla nas również pełnią one ważną rolę ;) Nie tylko dodają uroku, ale są także ważnym elementem dopełniającym nasze stylizacje. W trakcie ciągłych poszukiwań inspiracji oraz idących za nimi prób i błędów, przez nasze kosmetyczki przewinęło się wiele produktów do pielęgnacji i stylizacji włosów. Dziś chciałybyśmy przedstawić wam kilka ciekawych kosmetyków niemieckiej marki Isana :)




Pielęgnację włosów wypadałoby zacząć od ich odżywienia, dlatego pierwszym produktem, o jakim chciałabym wspomnieć, będzie olejek do włosów Isana Hair Professional. Zamknięty został w małej, estetycznej i praktycznej buteleczce z pompką, która znacznie ułatwia dozowanie produktu. Kosmetyk jest mieszaniną różnych olejków, m.in. arganowego i słonecznikowego. Włosy po jego zaaplikowaniu rzeczywiście stają się miękkie i lśniące. Kupując go, obawiałam się trochę nadmiernego przetłuszczenia włosów, jednak tu produkt bardzo mile mnie zaskoczył. Nie tylko nie przetłuszcza włosów, ale także ich nadmiernie nie obciąża. Używanie kosmetyku umila też przepiękny, subtelny zapach olejków, który jeszcze przez długi czas utrzymuje się na włosach. Jest przy tym bardzo wydajny. Stosuję go kilka razy w tygodniu na suche włosy w celu zabezpieczenia końcówek oraz poprawienia ich wyglądu :) 




Mając pielęgnację już za sobą, śmiało możemy przejść do wystylizowania naszej fryzury :) Dodająca objętości pianka do włosów Isana Volume Up jest niestety czarną owcą dzisiejszej recenzji. Jakiegokolwiek wzrostu objętości po jej zastosowaniu nie udało mi się zauważyć. W kwestii utrwalenia fryzury również nie spisuje się za dobrze. Właściwie to nie utrwala jej prawie wcale. W zamian funduje nam sklejone włosy i trudności z ich rozczesaniem ;) Jeśli chodzi o plusy tego produktu zaliczyć do nich można brak parabenów, zawartość filtrów UV, wydajność oraz niską cenę. Cóż jednak z tego skoro kosmetyk nie spełnia swoich podstawowych funkcji?


 


Do utrwalenia fryzury użyjemy lakieru do włosów delikatnych Isana Volumen Spray. W jego przypadku wzrostu objętości również można się nie dopatrzyć ;) Jeśli szukacie lakieru o silnym utrwaleniu - szukajcie dalej ;) Kosmetyk ten jest rzeczywiście bardzo delikatny, dzięki czemu nie skleja włosów i nie obciąża ich. Używam go głównie dla przedłużenia trwałości warkoczy i do takiego stosowania mogę go szczerze polecić.




Kiedy nasza fryzura już nieco oklapnie, uratuje nas suchy szampon Isana do włosów normalnych i szybko przetłuszczających się ;) Muszę przyznać, że początkowo sceptycznie podchodziłam do idei suchych szamponów. Nie wierzyłam, że efekt może być wart zachodu i wydanych na nie, nawet niewielkich, pieniędzy. Odkąd jednak skusiłam się na szampon Isana, naprawdę nie wiem, jak mogłam się bez niego do tej pory obyć ;) W sytuacji wydawałoby się bez wyjścia, gdy nie mamy czasu lub siły by umyć włosy, a zależy nam na pięknym wyglądzie, niczym superbohater zjawia się on ;) Wystarczy tylko, że rozpylimy jego niewielką ilość na włosach, po kilku sekundach wytrzemy je ręcznikiem, przeczeszemy szczotką lub grzebieniem i... wyglądamy zupełnie, jak po normalnym umyciu włosów! W moim przypadku nawet lepiej, gdyż szampon dodaje moim włosom sporo objętości, czego nie daje zwyczajne mycie. Produkt świetnie sprawdzi się na włosach blond, gdyż rozjaśnia je i rozświetla, fenomenalnie zmniejsza też widoczność ewentualnych odrostów. Właścicielki ciemniejszych odcieni będą musiały się nieco bardziej pomęczyć z usunięciem pozostałego po szamponie na włosach białego pyłku. Efekt utrzymuje się około jednego dnia, czasem dłużej w zależności od rodzaju naszych włosów oraz ich indywidualnych tendencji do przetłuszczania się. Jeśli zastanawialiście się nad jego zakupem - polecam, naprawdę warto :)


Czy wy też macie jakieś doświadczenia z produktami do pielęgnacji i stylizacji włosów marki Isana? :)

niedziela, 21 czerwca 2015

Zakupy w Zalando... zobacz, co wybrałyśmy i odbierz zniżkę

Nareszcie oficjalnie zaczęło się lato. Może jeszcze pogoda bywa w kratkę, ale zdecydowanie już można zacząć myśleć o letnich stylizacjach :) Tym bardziej, że w sklepach panują wyprzedaże! Dziś pokażemy wam trampki upolowane w Zalando :) Nadal możecie też odebrać zniżkę na zakupy -20%!
 


 
Powyżej nasza propozycja letniej stylizacji z miętowymi trampkami zakupionymi na Zalando.pl :) Trampki są marki Even&Odd. Dobrałyśmy do nich miętowy topik New Yorker i spódniczkę z wszytymi szortami offbrand w kolorze ecru z pięknym kwiatowym motywem :) Do tego wianek na włosy handmade, który już wam pokazywałam na blogu :) Stylizacja bardzo wygodna i słodka, idealna na lato :)


 
 
Teraz trochę o samych trampkach :) Mają uroczy miętowy kolor i właśnie to przyciągnęło nas do nich jak osy do miodu ;) Kochamy pastele i po raz kolejny takie kolory są naszym must have na lato! Trampki są na wysokiej koturnie ozdobionej miętowymi paskami i to wygląda naprawdę słodko :) Im większe mamy buty, tym chudsze wydają się nasze nogi ;)
 





Trampki są materiałowe, ale dzięki wysokiej podeszwie nie powinny się zbyt szybko wybrudzić ;) Są bardzo wygodne i praktyczne. My kupiłyśmy je za 99 zł i była to pełna cena, ale dzięki projektowi trnd wyszły nam za darmo, bo zapłaciłyśmy kuponem :) Obecnie trampki są w promocji na -20% i są dostępne w różnych kolorach :)


 
 
Jeśli ktoś z was jeszcze nie dostał zniżki na -20% to piszcie w komentarzach - prześlemy wam unikalny kod :) Zniżki sumują się z cenami z wyprzedaży! Do tego możecie zapisać się na newsletter i otrzymać od sklepu Zalando zniżkę na 40 zł przy zakupach za 200 zł! :) Spieszcie się, bo zostało nam tylko kilka zniżek na -20%! Są ważne do 12.07.2015r. Zapraszamy!
 
 
 
 
Czy robiłyście już zakupy w Zalando? :)

piątek, 19 czerwca 2015

Brokatowe serduszka... nail art i recenzja lakieru Sensique

Brakowało wam nail artów? Dziś chciałam wam pokazać prosty sposób na urocze paznokcie :) Wystarczą tylko dwa lakiery - bazowy i brokatowy top coat :) Przy okazji mam dla was krótką recenzję lakieru Sensique Love Art...Nail Art :)
 
 




Długo zastanawiałam się z jakim lakierem najlepiej komponowałby się brokatowy lakier Sensique :) Jest w kolorze brudnego metalicznego różu i ma wiele ciekawych drobinek :) Postanowiłam wypróbować połączenie z fioletem i bardzo spodobał mi się efekt! :) Jako bazy użyłam lakieru Miss Sporty z serii Lasting Colour nr 495, jest naprawdę świetny, bo wystarcza jedna warstwa. Potem nałożyłam Sensique Love Art...Nail Art nr 198 Sweet Heart. I gotowe :)


 
 
Jeśli chodzi o lakier Sensique to bardzo mnie zauroczył brokatowymi drobinkami o różnych kształtach. Znajdziemy tu serduszka, romby i różnej wielkości okrągłe drobinki. Są w kolorze brudnego różu i mają piękny metaliczny połysk :) W świetle mienią się różnymi kolorami. Wszystko super, ale zdziwiłam się trochę, gdy jedno z serduszek na moim nail arcie odpadło jakąś godzinę po wykonaniu go... Nałożyłam następne serduszko... i też odpadło! Nałożyłam trzecie i to już ze mną zostało ;) Ale to irytujące, kiedy trzeba coś poprawiać tyle razy. Serduszka są po prostu dość duże, a płytka paznokcia jest wypukła. Wystarczy, że serduszko trochę odstaje - wtedy na pewno odpadnie. Zostaje pokryć lakier dodatkowo bezbarwnym top coatem :)
 




Lubicie lakiery z brokatem o różnych kształtach? :)

Wyprzedaże i rabaty... House, H&M, New Yorker, Oodij

Wyprzedażowe szaleństwo znów się rozpoczęło :) Wybrałyśmy się na łowy do kilku ulubionych sklepów i udało nam się upolować trochę nowych słodkości :) Poza wyprzedażą skorzystałyśmy też z niedawnego rabatu w House na -40% na artykuły w pełnej cenie. Zobaczcie co udało nam się wybrać!
 
 
 
 
Na początek House :) Na wyprzedaży upatrzyłyśmy ta cudowną bluzę w kwiaty z napisem "Goodbye". Jest wykonana z cienkiego lekko przejrzystego i sztywnego materiału, ale jest dość duża jak na XS, więc jest wygodna :) Na dole przy szyi i na rękawach ma ściągacze typowe dla bluzy. Rzadko zdarza nam się nosić ubrania w tym stylu, ale te cudowne kwiaty niczym z obrazu zbyt nas zauroczyły :)
 
 
 
 
Kupon rabatowy z House na -40% także bardzo się przydał, bo znalazłyśmy dwie świetne rzeczy z nowej kolekcji :) Pierwszą z nich jest czarna czapka w różowo niebieskie kwiaty z napisem "To make fun" :) Jest bardzo wygodna, świetnie chroni przed słońcem i ma płaski daszek z takiego lekko zamszowego materiału :)
 
 


Drugą rzeczą, jaką kupiłyśmy na -40% jest miętowa torebka :) Jest bardzo pojemna i praktyczna! :) A do tego słodka, świetnie się komponuje nie tylko z pastelowymi ciuchami, ale też z czarnymi, bo pasek i ma czarne wykończenie z brzegów :) Torebka ma z wierzchu aż cztery kieszonki dwie z przodu i po jednej z każdego boku, też są bardzo pojemne :) Klapka jest zamykana na magnetyczne zaciski. A złota korona na środku klapki dodaje torebce wyjątkowego uroku :)



 
Kolejne zakupy już upolowane w H&M :) Upolowałyśmy je jeszcze przed wielką wyprzedażą, są bodajże z zeszłorocznej kolekcji. Jako pierwsza wpadła nam w oko czarna spódniczka na szelkach :) Zdobią ją białe kwiatki. Bardzo skojarzyła nam się ze stylem modnym w Japonii, więc oczywiście musiałyśmy się skusić na tą spódniczkę :)





Drugi zakup z H&M to koronkowy topik :) Jest w miętowym kolorze, więc nie sposób było przejść obok niego obojętnie :) Do tego to piękne wyszywane zdobienie! Będzie idealny do szortów na lato :)


 
 
 
Na wyprzedaż trafiłyśmy też w sklepie New Yorker :) Tam znalazłyśmy na przecenie bluzeczki, które wpadły nam w oko już dawno temu :) Wybrałyśmy czarną i białą! Są całe z koronki, z przodu jest dodatkowo materiał kryjący pod koronką. Plecy i rękawki są przejrzyste :) Rękawek jest długości 3/4. Bluzki zauroczyły nas ogromną kokardą z delikatnego materiału, która zdobi cały przód :) Jak pamiętacie, kiedyś już była na blogu taka bluzeczka z New Yorkera, ale bordowa :) Po prostu kochamy ten fason!




 
Pod koniec wojaży trafiłyśmy też do Oodij :) Tam naszą uwagę przykuła lawendowa torebka z kokardą :) Nareszcie na wyprzedaży! Zakochane w pastelowych kolorach, koniecznie musiałyśmy ją nabyć :) Torebka ma pasek wykonany z uroczego złotego łańcuszka przeplecionego lawendowym paskiem :) Jeśli chodzi o wielkość, to torebka nie jest zbyt duża, ale za to całkiem pojemna :)
 
Czy wam też udało się już coś upolować na wyprzedażach? :)

środa, 10 czerwca 2015

Rozdajemy zniżki do Zalando

Dobra wiadomość na dziś: jakiś czas temu zgłosiłyśmy się do projektu Zalando organizowanego przez portal trnd i... obie zostałyśmy wybrane na jego ambasadorki! :) Już wkrótce na blogu pojawi się recenzja naszych zakupów w sklepie Zalando, a dziś, z powodu ogromnej ilości kuponów zniżkowych postanowiłyśmy zorganizować dla was nasze pierwsze rozdanie :)




Aby wziąć w nim udział wystarczy:

1. Zostać publicznym obserwatorem naszego bloga
2. Podać w komentarzu swój adres e-mail, na który prześlemy kod uprawniający do -20% lub -15% zniżki do sklepu Zalando.

Ilość kodów rabatowych jest ograniczona i rozdawana będzie według kolejności zgłoszeń, dlatego, jak to mówią, kto pierwszy ten lepszy! :) Również wysokość rabatu uzależniona będzie od pierwszeństwa zgłoszenia.

Kupony rabatowe uprawniają do zniżek w wysokości 20% lub 15% do sklepu internetowego Zalando i ważne są do dnia 12.05.2015.

Czekamy na wasze zgłoszenia! :)

sobota, 6 czerwca 2015

-40% na kosmetyki do pielęgnacji twarzy w Rossmanie... recenzje Rival de Loop i Alterra

Kilka dni temu z okazji Dnia Matki Rossmann miał promocję -40% na kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Postanowiłyśmy skorzystać z oferty i poszukać kilku kosmetyków, które mogą zrobić coś dobrego dla cery, są jak najbliższe naturze lub mają najwięcej przydatnych składników, a do tego są bardzo tanie :) Po przeczytaniu wielu etykietek wybrałyśmy olejek Alterra i kremy pod oczy Rival de Loop. Po kilku dniach testowania zapraszamy was na recenzje tych produktów :)
 

 
 
Muszę przyznać, że przyglądając się dokładniej produktom do pielęgnacji twarzy byłyśmy nieco zawiedzione. Okazywało się, że wiele kosmetyków w średnich i wyższych cenach to głownie woda z gliceryną i alkoholem, a ponadto z mnóstwem zapychaczy. Nieraz magiczne obietnice z opakowania nijak się miały do składu produktu. Wielki napis na froncie opakowania o zawartości jakiejś naturalnej substancji sprowadzał się często do tego, że była ona na końcu składu, a co za tym idzie, jej zawartość w produkcie była znikoma. Okazało się, że kilka tanich kosmetyków nas jednak zaskoczyło :)
 
 
 
 
Miłym zaskoczeniem jest olejek do twarzy Alterra Naturkosmetik Granat BIO. Skład produktu jest bardzo krótki, już na drugim miejscu, zaraz po olejku z soi, jest olej z nasion granatu i olej migdałowy. Zaraz po nim znajdują się jeszcze inne olejki. Produkt jest przeznaczony do bardzo suchej skóry, ale myślę, że może zrobić wiele dobrego dla każdego rodzaju cery. Naturalne olejki nie zaszkodzą nawet cerze trądzikowej, a wręcz mogą pomóc w zwalczaniu niedoskonałości. Olejku Alterra mogą używać weganie, bo jest on w pełni roślinny. Część składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego, reszta to składniki naturalnych olejków eterycznych. Produkt nie zawiera syntetycznych barwników, konserwantów, silikonów, parafiny ani innych produktów na bazie olejów mineralnych. Przejdźmy jednak do działania produktu :)
 
 

 
Olejek zawiera witaminę E, która jest naturalnym antyoksydantem, a więc pomaga przeciwdziałać starzeniu się skóry w zbyt szybkim tempie. Po nałożeniu na skórę, twarz jest bardzo aksamitna w dotyku i nawilżona. Olejek łatwo się rozsmarowuje i szybko się wchłania. Bardzo mnie ucieszyło, że nie zostawia tłustej i błyszczącej się skóry :) Mimo to używam go na noc, bo za dnia potrzebuję kosmetyków z filtrem przeciwsłonecznym :) Po obudzeniu się jestem zawsze miło zaskoczona, bo skóra nadal jest mięciutka i gładka. Producent zaleca, by nanieść olejek na wilgotną skórę. Ja nanoszę go na serum z witaminą C i lotion z aloesem, bo są to kosmetyki o dość wodnistej konsystencji, więc to, co się nałoży na wierzch, nadal łatwo się wchłania :) Opakowanie ma dozownik,, który pozwala wycisnąć odpowiednią ilość olejku na jedną aplikację :)
 
 
 
 
W poszukiwaniu dobrego kremu pod oczy trafiłyśmy na produkty Rival de Loop. W promocji każde opakowanie wychodziło za około 4 zł, więc skusiłyśmy się na trzy różne pudełka :) Zacznijmy od Revital Q10. Jak nazwa wskazuje, krem zawiera koenzym Q10, który tworzy na skórze warstwę chroniącą przed wolnymi rodnikami, a także zapobiega starzeniu się skóry pod wpływem światła. Zawarty w produkcie trójpeptyd pomaga w redukcji zmarszczek. Dodatkowo krem zawiera masło shea, olej winogronowy i olej makadamia, które chronią skórę przed wysuszeniem i sprawiają, że jest miękka. Witamina E chroni przed przedwczesnym starzeniem się skóry, a pantenol łagodzi podrażnienia i wspomaga proces odnowy naskórka. Bardzo podoba mi się też fakt, że krem jest testowany nie tylko dermatologicznie, ale też okulistycznie i jest odpowiedni dla osób noszących szkła kontaktowe. Nie zawiera parabenów, silikonów, substancji zapachowych, ani żadnych substancji pochodzenia zwierzęcego, a co za tym idzie, jest odpowiedni dla wegan. Co prawda skład kremu zaczyna się od wody, gliceryny i alkoholu, które służą jako konserwant, ale zaraz potem jest cała lista dobroczynnych składników, jak olejki i masło shea. Trzeba zauważyć, że wiele droższych kremów ma w tym miejscu listę produktów chemicznych, a dopiero potem olejki i masła.
 
Teraz zastanówmy się co taki krem dla nas zrobi :) Mimo braku silikonów krem daje natychmiastowy efekt spłycenia zmarszczek wokół oczu. Skóra wygląda na odnowioną, młodą i gładką. Oczywiście, jeśli mamy bardzo głębokie zmarszczki pod oczami, to nie spodziewajmy się cudów, jedna aplikacja kremu dużo nie pomoże. Ale skóra jest chroniona przed powstawaniem nowych zmarszczek, więc warto mimo wszystko ten krem nałożyć ;)
 
Producent podaje, że krem nadaje się jako baza pod makijaż oczu i mogę przyznać z czystym sumieniem, że to prawda :) Można go stosować na dzień i na noc, ale ja używam go tylko na dzień pod makijaż właśnie :) Krem z Q10 sprawia, że kolejne kosmetyki łatwo się nakładają i nie uwidaczniają zmarszczek. Bardzo mnie zaskoczyło też to, że producent podał przedział wiekowy już od 25 do 40 lat. W Polsce istnieje przekonanie, że kremy pod oczy są dla starszych pań ;) Nie prawda, im szybciej zaczniemy je stosować, tym większa szansa, że pierwsze zmarszczki pojawią się dużo później :) A chyba lepiej długo wyglądać młodo, niż wydać majątek na walkę ze zmarszczkami potem ;) Dlatego myślę, że wszystkie tego typu kremy można stosować już około 20 roku życia, a nawet wcześniej, jeśli zauważymy, że delikatna skóra wokół oczu ich potrzebuje na przykład w czasie diety. Na pewno nie zaszkodzą :)
 
 


Druga wersja kremu Rival de Loop, którą wybrałyśmy to Regeneration. Krem ma za zadanie regenerację skóry pod oczami. Zawiera komórki z dyni i kompleks lipidowy oraz witaminę E. Kompleks lipidowy pochodzi z oleju z pestek winogron, oleju sojowego i oleju z wiesiołka, a jego zadaniem jest ochrona skóry przed utratą wilgoci. Świeże komórki z dyni zapobiegają powstawaniu małych zmarszczek, koją skórę, a zawarty w nich beta-karoten i minerały, dzięki zdolności do wyłapywania wolnych rodników, chronią skórę przed przedwczesnym starzeniem się. Krem zawiera też aloes, który nawilża skórę. Tak, jak wersja z Q10, jest przebadany dermatologicznie, okulistycznie i jest odpowiedni dla osób noszących soczewki. Mogą go używać weganie. Ma pH neutralne dla skóry. Według producenta krem zostawia wrażenie odprężonej i bardziej witalnej skóry. Moim zdaniem bardzo dobrze łagodzi uczucie suchości wokół oczu. I choć na opakowaniu jest napisane, że nadaje się jako baza pod makijaż, to kiedy chcemy zakryć drobne zmarszczki ten krem się nie sprawdzi. Dopiero przy dłuższym stosowaniu widoczność zmarszczek może ulec złagodzeniu. Dlatego ja używam go na noc, by "dokarmić" skórę odżywczymi składnikami i chronić ją przed wysuszeniem :)
 
 
 
 
Trzeci krem Rival de Loop, który zakupiłyśmy to Hydration. Ten krem ma najlżejszą formułę ze wszystkich trzech i dzięki temu szybko się wchłania. Zawiera 24-godzinny hydro-kompleks z szałwią muszkatołową i kwasem hialuronowym, co daje długotrwały efekt nawilżenia oraz nadaje skórze równomierny wygląd. Ta wersja kremu także zawiera pantenol i witaminę E. Ponadto zawarte w kremie lipidy łagodzą uczucie napięcia skóry i sprawiają, że jest ona gładka i sprężysta w dotyku. Tak, jak pozostałe wersje, krem nadaje się dla osób noszących soczewki i nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego, więc mogą go używać weganie.
 
Co taki krem robi? Głównie daje uczucie nawilżenia. Tu także producent podał, że można go użyć pod makijaż. Moim zdaniem ta wersja stosowana samodzielnie sprawdzi się u osób, które jeszcze nie mają zmarszczek pod oczami. Aczkolwiek, ten krem jako jedyny z serii zawiera kwas hialuronowy, który bardzo się przydaje w okolicach oczu :) Dlatego myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest nakładanie go pod krem z Q10 na dzień lub pod krem regenerujący na noc :) Takie połączenia mogą zrobić dużo dobrego dla skóry wokół oczu, bo nawilżenie jest konieczne w ochronie skóry przed powstawaniem zmarszczek. Krem Hydration ma lekką, dosyć wodnistą konsystencję, więc gdy nałożymy na niego dodatkowy krem, oba powinny się wchłonąć i współpracować ze sobą :) Plusem wszystkich tych kremów jest wydajność, tubka ma 15 ml, ale na jedną aplikację wystarcza mała kropelka kremu :)
 
A wy na co zwracacie uwagę kupując produkty do pielęgnacji twarzy? :)